Powoli
udałyśmy się razem w stronę szkoły. Szliśmy w milczeniu, zawsze
tak było gdy Zoey słyszała że się kłócę z rodzicami. W ten
sposób dawała mi czas na dojście do siebie.
-
Jak się przebierasz na bal Halloweenowy? Ja chyba za wampira z
różowymi włosami. Zostało tylko pięć dni i tyle samo do twoich
urodzin! Musimy WYBRAĆ się
z tej okazji na jakąś imprezę. Będziesz mogła spać u mnie,
rodziców nie będzie. No chyba, że masz wieczór z Malem o czy mi
nie wiadomo. - nawijała tak w kółko, a ja po czasie się
wyłączyłam.
-
Zoey, między mną, a Malem nic nie ma. Tylko się kolegujemy –
zapewniałam ją, chociaż sama chciała bym by było inaczej. Mal
jest nowy w szkole. Jest przyszywanym bratem Lucasa, obydwoje
niedawno się wprowadzili. Mal jest starszy ode mnie o rok. O dziwo
od razu się polubiłam z chłopakami. Oczywiście głupia ja
musiałam się zakochać, oczywiste.
-
Nie wmawiaj mi głupstw. Może jestem blondynką, ale nie na tyle
głupią, żeby tego nie zauważyć. Każdą dłuższą przerwę
spędzacie razem, nie raz widziałam jak chciał cię chwycić za
rękę, a do tego chodzą plotki, że chce się z tobą umówić na
bal! Pół szkoły już o tym wie! - jej podekscytowanie wzrastało
coraz bardziej, zaczęła piszczeć ze szczęścia. Świetnie by było
gdyby to była prawda, ale szczerze w to wątpiłam. On przystojny
brunet, piwne oczy, sześciopak, ponad 180 wzrostu.
Najprzystojniejszy chłopak ze szkoła, a tuż za nim Lucas. Miał by
się zainteresować mną? Brunetką, niezdarną, wybuchową która
tworzy ciągłe kłótnię.
-
Wątpię,żeby mnie zaprosił. Miał tyle okazji, ale żadnej nie
wykorzystał. Ja mu się po prostu nie podobam, to proste. Tylko
koleżeństwo to wszystko – westchnęłam z rozpaczą
-
Może czeka na odpowiedzią sytuację? Na twoim miejscu przebrała
bym się za wampira, nie potrzebujesz makijaży. Jesteś blada jak
ściana nawet Pani Morgan pytała się mnie czy wszystko dobrze z
tobą bo źle wyglądasz. Uwierz mi to się dobrze nie skończy.
Zacznij przynajmniej jeść to głupie śniadanie. Zaczynam się o
ciebie poważnie martwić. W ogóle wzięłaś śniadanie ? - jej
stanowczość zaczęła mnie przerażać. Moja Zo nigdy taka nie
była, zawsze latała głową w chmurach. Ale wieść o Pani Morgan
zbiła mnie z tropu. Przyszła dopiero w tym roku, ponieważ
wcześniejsza nauczycielka zachorowała na coś poważnego. Młoda
około 26 lat, elegancka, miła i naprawdę fajnie prowadzi lekcję.
Nie pozwala robić sobie żartów ani innych głupstw. Lubi
dyscyplinę, połowa chłopaków z mojej klasy się w niej
podkochuje. Przez te niecałe dwa miesiące naprawdę ją bardzo
polubiłam.
-
Nie nie wzięłam, zapomniałam. Robiłam je, ale moja matka się
odezwała i zapomniałam ich.
-
Dobrze,że moja mama zaczęła je robić również dla ciebie. Ty w
ogóle jesz cokolwiek innego oprócz wmuszanych przez zemnie kanapek?
-
Nie – odpowiedziałam krótko, ciesząc się, że już jesteśmy w
szkole.
Lekcje
mijały mi szybko, nikt mnie nie pytał, nie brał do tablicy po
prostu dawali mi święty spokój. A teraz nadchodziła siódma
lekcja, a ja się jej najbardziej bałam. Polski lekcja z Panią
Morgan. Pytała się o mnie, a to mnie od razu zaniepokoiło. Zoey
zapewniała mnie, że nic jej nie powiedziała ale, ja i tam miałam
stracha. Postanowiłam siedzieć tak jak na poprzednich lekcjach, ale
nagle moje myśli zaczęły przetwarzać ogromną ilość danych
związanych z moją matka. Czemu mnie nie usunęła albo nie oddała
do domu dziecka, skora mnie tak nienawidzi. Niby zabronił jej mój
ojciec, ale wątpię żeby ona kiedykolwiek posłuchała Freda. Gdy o
to go pytałam nie odpowiadał. Nie rozumiem tego. Od zawszę
traktują mnie jak pośmiewisko, nie to co Monikę. Rozpuszczony
bachor który nie wie gdzie jego miejsce. Za oknem zaczął wiać
wiatr i podać deszcz. A co się dziwić, przecież jest Październik,
a ja w koszulce na ramiączkach. I jak zawszę nie jest mi zimno gdy
wszyscy się trzęsą. Ciekawe. Moje rozmyślanie przerwał
pojawiający się przed moja twarzą naszyjnik z księżycem.
Naszyjnik Pani Morgan którego nigdy nie ściąga. Podniosłam lekko
głowę by spojrzeć na nią. Wyglądała na zmartwiona ale również
zdenerwowaną.
- Eve, wołam cię już piąty raz, skup się trochę.
Kiwnęłam potulnie głową i wpatrywałam się w tablicę. Nie wiedząc co jest tam napisane, po prostu się patrzyłam. Modliłam się by lekcja jak najszybciej się skończyła. Zadzwonił dzwonek, a ja zerwałam się biegiem do drzwi. Niestety, przed postawieniem ostatniego kroku do wolności powstrzymał mnie donośny głos Pani Morgan.
- Eve zaczekaj proszę chwilę, chcę z tobą porozmawiać. - wzdycham i powoli cofam się siadając na ławkę, czułam jak strach na mnie nabiera.
___________________________________________________________________
Mam nadzieję, że tym razem nie narobiłam błędów. Starałam się wszystkie je wyeliminować. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba :D
- Eve, wołam cię już piąty raz, skup się trochę.
Kiwnęłam potulnie głową i wpatrywałam się w tablicę. Nie wiedząc co jest tam napisane, po prostu się patrzyłam. Modliłam się by lekcja jak najszybciej się skończyła. Zadzwonił dzwonek, a ja zerwałam się biegiem do drzwi. Niestety, przed postawieniem ostatniego kroku do wolności powstrzymał mnie donośny głos Pani Morgan.
- Eve zaczekaj proszę chwilę, chcę z tobą porozmawiać. - wzdycham i powoli cofam się siadając na ławkę, czułam jak strach na mnie nabiera.
___________________________________________________________________
Mam nadzieję, że tym razem nie narobiłam błędów. Starałam się wszystkie je wyeliminować. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba :D
Oj, coś czuję, że teraz akcja się zacznie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie się zaczyna robić :)) Ale nadal kilka błędów... :( (np. przez zemnie, a powinno być przeze mnie)
OdpowiedzUsuńreallylovediy.blogspot.com
Dzięki :) W następnym postaram się takiego błędu nie popełnić :D
UsuńTo fakt, błędów jest już mniej, zdarzają się nieliczne, ale już tak bardzo nie rażą w oczy :)
OdpowiedzUsuńNo to teraz się zacznie akcja. Bardzo mi się podoba :)
http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/
http://tajemnicewloczykija.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńsuper rozdział. Zaczyna się tworzyć ciekawa historia hyhyhy :')) #Włóczykij