środa, 4 maja 2016

Rozdział 21

Gdy tylko ci ludzie odeszli, czym prędzej udałam się do swojego pokoju. Nie wiem czemu ale serce waliło mi jak oszalałe. Po kilku głębokich oddechach po cichu, tak by nie obudzić Kate przemknęłam do łazienki. Po szybkim prysznicu ubrałam się w czarną koszulę z białym kołnierzem i tego samego spodnie. Z tej okazji, że mam się z "kimś" poznać wzięłam zmusiłam się na koturny które aktualnie niosę w ręce. Przemykam najciszej jak mogę po korytarzu i kieruję się do pokoju mentorki. Jestem ciekawa czy są tu jakieś tajne przejścia bo coraz ciężej jest omijać patrole. Na szczęście za jakieś pół godziny wszyscy wstają więc nie będę długo czekać na resztę. Powoli i najciszej jak tylko mogę naciskam klamkę i wślizguję się do środka. To co tam zastaję po zamknięciu drzwi sprawia, że zamieram w pół kroku. Dwa czarne garnitury przy wejściu mierzące mnie wzrokiem. Nie wiem czy mam iść, czy uciekać jak najdalej stąd, Przełykam głośno ślinę i próbuję iść do przodu lecz moje nogi są jak dwa ciężarki. Jestem pewna, że gdyby tylko mogli, już wbili by mi te wystające kły w szyję. Obydwaj są okropnie bladzi, a ich oczy mają taki dziwny połysk, tak jakby były robione ze szkła. Po prawej stoi dobrze zbudowany blondyn, ostrzyżony jak na żołnierza. Jego rysy twarzy są tak jakby ktoś zbyt mocno przycisną ołówek, a następnie próbował naprawić to cieniowaniem. Nie było w nim nic co można uznać za sympatyczne. Po lewej, również dobrze zbudowany mężczyzna którego kolor włosów jednako nie mogłam określić. Była tam mieszanina brązu, miedzi, aż po tak jasny blond, że mógł być uznany za siwy. Mocno wyrazista szczęka i lekko pulchne policzki na których można było dojrzeć zarost. Dwie czarne kropy na szyi wyglądały ją po ukąszeniu przez węża. Odwróciłam głowę w stronę jednej z sypialni i widzę w nich kobieta o marmurowej cerze, a za nią mentorkę. Wstrzymuję oddech czekając na kazania lecz te nie nadchodzą.
- Eve poznaj władczynię wampirów na tym kontynencie Amelie de Lacus - przedstawia swoim oficjalnym tonem w którym nie można wyczuć żadnych emocji. Nadal stoję zbyt oczarowana by choćby skinąć jej głową. Ta widząc moją reakcję tylko bardziej się uśmiechnęła i zaczęła do mnie podchodzić. Szczupłymi palcami podnosi moją brodę tak bym spojrzała w jej oczy o kolorze lodu. Zadrżałam mimowolnie pod jej wpływem. Zaczęła obracać moją twarz tak by obejrzeć ją w całości.
-"Zapomniałaś zapalić lampy z powrotem" - jej melodyjny głoś odbył się w najciemniejszych zakamarkach mojego umysłu. Gwałtownie nabrałam powietrza i mimowolnie odskoczyłam od niej.
- Grace, od kiedy bierzesz takie słabe podopieczne? Nawet nie musiałam się starać by wkraść się do jej umysłu- powiedziała z udawanym żalem, a we mnie się zagotowało - A gdzie ta druga? Również tak słaba? - zachichotała teatralnie
- Eve dopiero się uczy z panowaniem nad swoją mocą i jej moce nie są jeszcze dobrze wykształcone.Wychowywała się w ludzkiej rodzinie więc nie miała pojęcia o swoich mocach - tłumaczy mnie kobieta lecz to nie zwraca mi spokoju. Czuję jakby miliony iskierek tańczyły pod moją skórą.
- Od kiedy opiekujesz się przybłędami - zarechotała, szmata jedna - Ona jest ci tylko ciężarem. Jest bezużyteczna -  ostatnie słowo podkreśliła dosadnie i właśnie one najbardziej mnie zabolały. Na mój umysł spoczęła jakby ciemna płachta, a pod skórą energia buzowała jak szalona. Nie miałam kontroli nad swoim ciałem, byłam jedynie obserwatorem. Magia mnie pochłonęła. Spojrzałam na swoją dłoń, a w niej były płomienie! Pierwszy raz wyczarowałam ogień! Wiem, że to kiepska chwila na radość ale zawsze coś. Moje ciało zaczęło się unosić, a ogień jak wąż prześlizgiwać do wampirzycy. Jednak na ich drodze stanęła nauczycielka i zatrzymała je.
- Musiałaś ją prowokować ?- syknęła do wampirzycy na co ta tylko wzruszyła ramionami
- Chciałam się dowiedzieć dlaczego ją przygarnęłaś, a po twoich słowach wiem, że nie powiedziałabyś mi prawdy. Musiałam zobaczyć to na właśnie oczy. Ale hej. Na prawdę było ją czuć jako naprawdę słabą czarownicę, a tu taki skarb. I wiesz jak lubię widok rozwścieczonej małej czarownicy - zaśmiała się - Ciekawie czy ta druga też wybuchnie.
- Och, to proszę bardzo, powstrzymaj te płomienie by cię nie pochłonęły - odstępuje krok tak, że ogień znów idzie do wampirzycy, a ta wskakuje na fotel.
- Grace no co ty. To są twoje podopieczne nie moje. Jeżeli byłaby moim wampirem to na pewno powstrzymałabym ale to nie moja liga. Więc weź te płomienie z dala ode mnie - mówi trochę jakby przerażona ?
- Nie baw się więcej moimi czarownicami bo następnym razem może mnie nie być przy tobie gdy ta wybuchnie - mówi i powoli zaczyna zbliżać się do mnie. Idzie pochłaniając płomienie które ze mnie wyszły
- Eve już spokojnie. Nie daj się prowokować - szepcze do mnie tak łagodnie, że samo coś zaczyna we mnie się uspokajać. Gdy dotknęła mojej tali, koc który okrywał mój umysł znikną, a ja runęłam na kobietę całym swoim ciężarem. Mimo to złapała mnie i powoli osunęła się ze mną na ziemię. Nie mogłam złapać tchu, czułam jakby przez mój przełyk płynęła rzeka szkła która rozrywa mi płuca. Nadal dziwię się sobie, że tak łatwo dałam się sprowokować. Po dłuższej chwili mogłam nie byłam w stanie wykonać choćby najmniejszego ruchu. Coś krępowało moje ruchy tak jakbym była uwieziona w zastygniętym betonie. Powoli moim ciałem zaczął władać strach lecz po chwili wszytko ustąpiło tak jakby nigdy nic. Wstałam biorąc głębokie oddechy które już nie sprawiały mi bólu. Spojrzałam na wampirzycę wściekłym wzrokiem.
- Amelie lubi sprawdzać zdolności młodych czarownic - tłumaczy ją mentorka jednak dla mnie nie ma to znaczenia.Podła szuja
- Muszę wiedzieć kogo moi ludzie chronią, a ta szkoła jest jedną z moich ulubionych - zimna suka. Sztuczna jak lalka barbie
- Eve, ja zaraz wyjeżdżam na dwa dni w ważnej sprawie. Jeszcze tylko uzgodnię kto się tobą zajmie i.....
- Nie trzeba. Dam sobie radę, nic mi się nie stanie- zapewniłam ją jedynie nadzieję stąd wyjść
- Dobrze, jeżeli chcesz możesz iść. Amelie pozna jeszcze Melisę i wyjeżdżam - przyjrzała mi się uważnie na co ja tylko kiwnęłam głową i skierowałam się do drzwi. Przez ramię rzuciłam jeszcze " dowiedzenia " i wyszłam. W brew pozorom byłam z siebie dumna. Sama zaczęłam wierzyć, że moje moce są słabe i wystąpiła jakaś pomyłka. Jakąś moc miałam. W ekstremalnym tempie dotarłam do swojego pokoju i rzuciłam się na Kate uradowana. Opowiedziałam jej praktycznie wszytko co się działo. Była tak samo uradowana jak ja ale przestrzegła mnie bym nie spaliła jej łóżka. Na końcu powiedziała coś co najbardziej mnie zdziwiło.
- Idziemy na imprezę! - zapiszczała i zaczęła skakać
- Czekaj, ale jak? Tu? - zszokowana nie pojęłam jej słów
- Nie, chłopaki wymykają się i pytali czy pójdziemy z nimi.
- A co nam szkodzi... Idziemy ! - udzielił mi się jej entuzjazm    
                   ^^^^^^^^^^^^&^^^^^^^^^^^&^^^^^^^^^^^&^^^^^^^^^^
Blogger mnie lubi i usuną mi zdjęcie z szablonu ;-; Chyba będę musiała go zmienić, bo naprawić nie potrafię