niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 12

Siedzę na oknie patrząc się na ludzi wychodzących szczęśliwie ze szpitala. A ja? Muszę tu tkwić. Czemu? Bo nie wiadomo jakim cudem mały szczur mojej siostry dostał się do łazienki zanim ją zamknęłam. I jak na zawołanie ja zasnęłam, a on zaczyna szczekać wzywając wszystkich. To się nazywa nie udana próba samobójcza. Już wolałabym zostać znaleziona, niż uratowana dzięki temu szczurowi. Jestem tu już drugi dzień i mam dość! Nikt oprócz rodziców nie może mnie odwiedzać, nie mogę nigdzie wyjść i do tego szprycują mnie lekami.... Mam psychologa, na głowie który bardzo mnie wkurza. Jej zrozumienie mnie i moje braki odpowiedzi po prostu masakra. Myśli, że jak wyjdę ze szpitala to znów spróbuję się zabić. Szczerze mówiąc nie chcę, już. Oczywiście nie przez panią wypytam się o wszystko psycholog. Mama Mala mnie bardzo wspiera, nie to co moi "rodzice". Wyrządziła mi taki monolog, że normalne dziecko jeszcze raz chciało by się zabić. Coś typu "Jesteś wyrodną córką jak mogłaś nam coś takiego zrobić. Co teraz powiedzą ludzie. " i takie tam. O gorszych momentach szkoda gadać. Nie myślę już o sobie jako o potworze. Mama chłopaka jak się okazało ma na imię River (śliczne i wyjątkowe imię) zmieniła mi pogląd na tą sprawę. Na swoim przykładnie.
* Jakiś czas wcześniej *
- Ja, nie chcę tak żyć. Jestem potworem - szlocham jeszcze zachrypniętym i obolałym głosem po płukaniu żołądka. Mocno schowałam twarz w poduszkę. Wizyta "rodziców " jeszcze bardziej przekonuje mnie, że powinnam już odejść z tego świata.
- Eve.... nie myśl o tym tylko w zły sposób. Spójrz na mnie. Jestem lekarzem, praktycznie codziennie ratuję komuś życie. Dużo z nas jest nauczycielami, albo pełnią inne ważne funkcje. Uważasz mnie za potwora? - pyta mnie. Jej głos był tak spokojny tak miły, że wydawał mi się ukojeniem moich nerwów. Jej ręka cały czas głaskała mnie po plecach zataczając kółka. Spojrzałam na nią wycierając oczy.
- Oczywiście, że nie - niemal krzyknęłam potrząsając mocno głową dla potwierdzenia moich słów.
- To czemu uważasz siebie za niego?
- Bo nim jestem...
- A zanim, się dowiedziałaś o tym wszystkim byłaś nim? - pyta tym samym spokojnym głosem jakby tylko on ja wypełniał.
- Chyba nie - mówię zakłopotana
- Bo nim nie byłaś i nie jesteś. Moc to tylko mały dodatek do ciebie całej. To ty decydujesz jaka chcesz być tak jak zawsze. - mówi ciepło.
- Nie pomyślałam tak o tym - spuściłam wzrok a z moich oczu nadal leciały łzy.
- Jesteś taka jaka chcesz skarbie – powiedziała, a ja samoistnie się do niej przytuliłam. Zachowała się tak jak nigdy moja matka, także mnie przytuliła. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że od zawsze brakowała mi czułości ze strony matki. Nigdy nie byłam przytulana. Teraz było mi miło i ciepło w środku. Nie wiem kiedy ale zasnęłam na jej kolanach.
*teraz*
Niestety moje koszmary nie ustąpiły. Są teraz jakby urywkami ale nie zmienia to faktu że nadal są.
- Eve może poszłabyś do naszej szkoły. Poznałabyś więcej swoich rówieśników. - mówi mama chłopaka.
- Ale Mal mówił że tam tylko są ci których nie ma kto uczyć. A mnie ma niby uczuć pani Morgan - dodałam z niesmakiem.
- To nie prawda. Większość ma kto uczyć, ale oni sami chcą iść do szkoły. Mal i Lucas tak samo chcieli a teraz zrobili sobie wolne. A co nauki to i tak będzie cię uczyła Grace ale tam zadziej. No i będzie mogła wrócić na swoje stanowisko.
- Ugh.. czemu ona się na mnie tak uparła. - pytam posępnie.
- Ma powody skarbie.
- Mam nadzieję, że się wkrótce dowiesz od niej samej. Mogę cię zapewnić, że od niej się nie uwolnisz. Ale tam będziesz miała więcej spokoju. Jest tam naprawdę fajnie są różnie dodatkowe lekcje których w twojej szkole nie ma i będziesz miała pokój i jedną współlokatorkę. A twoi rodzice na pewno się zgodzą. - mówi bardzo pewnie jakby już wiedziała.

>>> - Zoey mnie zabije. - mówię smutno myśląc o tym że mam zostawić najlepszą przyjaciółkę pod słońcem, ale już chyba zdecydowałam. - Jeżeli będę chciała wrócić do tej szkoły będę mogła?

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że wam się podoba. Moja głowa pęka..... Ta pogoda jest masakryczna,,,, 

3 komentarze:

  1. Jak zawsze świetny rozdział, w którym dużo się dzieje. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  2. takich"rodzicow" to po prostu nic tylko wspolczuc, dobrze, ze ma oparcie w mamie Mala. Fajnie, ze zdecydowala sie na zmiane, ciekawe czy okaze sie dla niej zmiana na lepsze. Oby. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie piszesz :)
    Podobał mi się rozdział, tylko mógłby być trochę dłuższy :)
    Życzę Weny :)

    mlwdragon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń