sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 7




Nie rozumiałam tej sytuacji. Wszystko zdawało mi się takie dziwne. Krwotok zdarzył się jeszcze dwa razy od tego czasu. Na moje nieszczęście raz przy Malu, który stał się okropnie nad opiekuńczy. Każdą przerwę spędzimy we czwórkę. Zoey cały czas zarywa do Lucasa co wyszło jej na dobre, ponieważ w końcu ją zaprosił. Skacze ze szczęścia jak nienormalna. Tylko ja wiem, że w tym miał małą część jego brat.
- Ziemia do Eve! No już przestań marzyć tylko się ubieraj! Za godzinę będą chłopaki, a ty jeszcze nie naszykowana! - krzyczy na mnie podekscytowana przyjaciółka.
- No już, już idę. - wzięłam swoją sukienkę i ruszyłam do łazienki. Na dole miała falbany sięgające mi do ud wiązany lekko tył. Połowę pleców mam odkryte, a na brzuchu kilka specjalnych nacięć przez, które widać skórę. Rajstopy pocięte poprzek i do nich czarne buty na średniej koturnie.
- Zawiążesz mi bardziej tył? - pytam dziewczynę, gdy wychodzę z łazienki.
- Jasne. – podbiega do mnie i zawiązuje. 
W przeciwieństwie do mnie ona jest już gotowa. Swoje blond włosy natapirowała, czerwona sukienka idealnie podkreśla jej kształty. A buty są boskie, piętnastocentymetrowa szpilka idealnie pasująca do sukienki. W porównaniu do mnie ona w tym wygląda cudownie.
- Dobra, siadaj. Teraz włosy. - i już po chwili wiem, że moje włosy nienawidzą tapirowania. 
Zrobiła mi zabójczego koka, a po bokach zostawiła kilka pasemek. Według mnie on wygląda jakby zamieszkała tam zwinięta wiewiórka tylko, że kolor nie pasował. Mocny, czarny makijaż i trochę białego pudru i byłyśmy gotowe.
- Dziewczynki schodźcie chcę wam zrobić zdjęcie i wasi goście już są! - pani Redbire była również podekscytowana jak córka.
- Już idziemy. – krzyczy Zoey, chwytając mnie za rękę i ciągnąc na schody, ale ja stoję jak wryta. Nagle oblał mnie strach.
- No, chodź. Musisz mu się jak najszybciej pokazać, nie po to tyle się męczyłam.
- A co, jeżeli mu się nie spodobam? Nie schodzę, wolę nie ryzykować. – chwyciłam się mocno drzwi. 
Co z tego, że zachowuję się jak mała dziewczynka, która się boi pokazać chłopakowi w sukience. Gdyby to był jeszcze normalny chłopak. Ale on? Nie jest normalny. Nie wiem jakie ma upodobania. A jeżeli mnie wyśmieje? Nie przeżyłabym tego. Zoey wyciągnęła telefon, coś zaczęła tam robić. Po chwili schowała go z uśmiechem na twarzy.
- Co ty zrobiłaś? - pytam niepewnym głosem, a ona tylko chwyciła moją rękę i znów zaczęła ciągnąć. 
Po chwili na schodach było słychać czyjeś buty. Myślałam że to mama Zoey, ale po chwili moim oczom ukazał się Mal. Miał słodko rozczochrane włosy, na koszuli różne rozdarcia, a spodnie prawie w strzępach. Podchodzi do mnie i zabiera rękę z klamki przyciągając również do siebie.
- Teraz się mnie wstydzisz? Wyglądasz pięknie jak zawsze. Proszę, nie wstydź się mnie. Nie mnie. - może to się wydaje dziwne, ale przez ten krótki czas bardzo się do siebie zbliżyliśmy. 
Tylko, że ja się go nie wstydzę, raczej boję się jego zdania. Boję się, że powie coś przez co będę cierpieć, a ja nie chcę cierpieć z jego powodu. Popatrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się, dając znać, że już wszystko dobrze. Odwzajemnił się tym samym. Wzięliśmy się za ręce i zeszliśmy do reszty. Tam już Zoey pozowała do zdjęć.
- Dzieci chodźcie, wasze zdjęcia tez chcę mieć! - krzyczy do nas uradowana mama przyjaciółki.
Pozowaliśmy wszyscy razem. Raz ze mną był Lucas, a z Zo Mal i tak na zmianę. Wszyscy już całkiem zapomnieli o wcześniejszej sytuacji. 
Przyjaciółka podarowała mi piękną bransoletkę z literami BFF i ona ma taką samą. Jest piękna. Bardzo się cieszę, to mój pierwszy prezent urodzinowy i a drugie życzenia. Pierwsze było od jej mamy.
W sali dudniła głośno muzyka. Przeraziłam się, widząc niektóre przebrania. Skąd ludzie biorą takie pomysły? Zabawa się dopiero zaczęła, a już wszyscy bawili się w najlepsze. Na pewno większość z nich jest napita jak na każdej imprezie. Skakałam, krzyczałam po prostu szalałam. Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło, ale czułam się wspaniale. Moje włosy całkiem się rozwaliły i teraz były wolne. Mal kręcił mną, brał na ręce, podrzucał. Teraz nie czułam żadnego wstydu, byłam wolna i wykończona. Chłopak musiał to zobaczyć, ponieważ wziął śmiejącą się mnie i wyszedł z sali. Położył mnie na ławce głowę dając na swoje kolana. 
- Dawno nie widziałem cię takiej szczęśliwej - powiedział, uśmiechając się szeroko. 
- Bo dawno nie byłam. Czuję się jakbym coś brała, ale nie brałam prawda?
- Nie, nie brałaś. - zaśmiał się - Mam coś dla ciebie.
Zmarszczyłam brwi i usiadłam. Wstał i zaczął grzebać w kieszeni, aż wyciągnął piękny naszyjnik w kształcie księżyca

- Proszę to dla ciebie z okazji twoich urodzin. Wszystkiego najlepszego mała. - patrzyłam z otwartymi ustami to na niego to na naszyjnik. 
- Nie mogę tego przyjąć, to zbyt drogi prezent. - był na pewno drogi, ponieważ był srebrny.
- Hym... to zrobimy tak, ty weźmiesz naszyjnik, a w zamian mi coś obiecasz. - uśmiecha się szeroko.
- Co mam obiecać?
- Że nigdy go nie zdejmiesz i będziesz ze mną pomimo tego co się niedługo zdarzy. Nie zostawisz mnie. - patrzył na mnie, a w jego oczach było widać strach.
- Nie mogę obiecać ci czegoś, czego nie wiem, ale mogę obiecać, że się postaram. Co się ma zdarzyć?
- Dziś się dowiesz. - mówi smutno - Ale chyba z naszyjnikiem możesz obiecać?
- Mogę. Co się ma wydarzyć. - pytam, gdy już zapina mi łańcuszek 
- Nie mogę ci powiedzieć, bo uznasz mnie za wariata, ale bądź pewna, że zawsze będę przy tobie. 
- To będzie przyjemne czy nie? Czemu miałabym cię za takiego uważać? Proszę, powiedz. - mówiłam błagalnym głosem. 
- Nie mam pojęcia czy będzie przyjemne czy nie. Nie mogę ci powiedzieć i proszę nie naciskaj, dowiesz się niebawem.
- Ale... - przysunął się szybko do mnie i pocałował długo i słodko. Oniemiałam.
- Proszę nie myśl o tym. Chodźmy i korzystajmy z czasu, który został nam jeszcze. - trzyma moją twarz w swoich wielkich dłoniach.
- Dobrze,,,
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie pisałam. W szkole zawalają nas sprawdzianami i kartkówkami i do tego kompletny brak weny. Mam nadzieję,  że was tak nie zawalają. XDXD  Dziękuję  greenmir!

Nerdziku jesteś na jakiś fajnych blogach ? Miastach lub Akademiach ? 

5 komentarzy:

  1. Zawalają,zawalają. Blog genialny,dopiero znalazłam ale zrobiło się strasznie ciekawie.Nie mogę doczekać się kolejnej notki :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie, choć krótko. Nie mogę się doczekać kim jest Mal, ale zapewne ma powiązanie z nauczycielką Eve. Czekam na następny, muszę w końcu się wszystkiego dowiedzieć! O co chodzi z tym naszyjnikiem? Oczywiście rozdział był cudny, akcja dopiero się rozwija... Tylko rób dłuższe notki tak dla zachowania uroku rozdziału :) Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów! ;)
    Be Y.
    dziś pojawi się nowy rozdział! - cienkruka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Umiesz trzymać ludzi w napięciu. Już myślałam, że Mal jest wilkołakiem. XDDDDD
    Dobra, uspakajamy moją głupotę. Rozdział jak zwykle świetny. Zauważyłam jeden błąd językowy, ale nie przeszkadza zbytnio, a teraz przestaję gadać jak "specjalista od niczego", bo nie umiem i odpowiadam na pytanie:
    Jestem na dwóch:
    http://miastolittlesieberin.blogspot.com/
    and:
    http://freedom--home.blogspot.com/

    ~ Nerdzik ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobre. Naszyjnik boski ^^ Taki mystical. W każdym razie pasuje do klimatu. Mal jest tak strasznie uroczy... szkoda, że takich chłopaków nie ma u mnie :(
    hhtp://hopeflyy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Łał :D.
    Rozdział cudny <3. Rozbawiła mnie scena jak Eve bała si e zejść an dół i jak Zoey napisała sms'a od razu wiedziałam, że napisała go do Mal'a! :D.
    Piękny moment jak podarował jej ten naszyjnik, piękny<3333. Ale,ale...musiałaś zakończyć w tym momencie!! Jak mogłaś :D. Teraz zżera mnie ciekawość, co się stanie. Dlaczego Mal nie chciał powiedzieć Eve o tym co się ma wydarzyć. Ajajaja, teraz będę prze to błądzić myślami :D.
    Czekam na kolejny i pozdrawiam!! <333 :*
    xxforeverxxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń