środa, 20 maja 2015

Rozdział 17



Słyszę jak dziewczyna wciąga głośno powietrze. W życiu nie będę się kolegowała z kimś tak kłamliwym. Próbuje się wziąć, pod łaski mentorki. Ja nie mam zamiaru.
- Dlaczego jesteś tak negatywnie nastawiona? - zwraca się karcąco kobieta
- Bo nie jestem ślepa. Nie mam zamiaru udawać kogoś kim nie jestem i przymilać się na siłę. Nie będę zabawiać się w klauna - mówię dumnie podnosząc głowę. W moim głosie można było wyczuć całą niechęć skierowaną do obu osób znajdujących się w pomieszczeniu.
- Nie musimy mówić wszystkiego co czai się w naszych myślach. Twój niewyparzony język może narobić ci wielu kłopotów. Nie powinnaś się zwracać takim tonem do kogoś kto może wiele dla ciebie zrobić - jej sposób mówienia jest trochę podobny do mojego co mnie drażni. Uśmiecha się dumnie. Skąd u mniej takie opanowanie ja się pytam? Na jej miejscu bym się przynajmniej trochę wściekłą. A ona co ? Wygląda na wręcz dumną.
- Mój niewyparzony język będzie dla mnie zgubą i błogosławieństwem. Nie będę od niej zależna tylko dlatego, że jest starsza i silniejsza. Może nie umiem posługiwać się jeszcze magią, ale to nie znaczy, że mam się jej słuchać. Nauczycieli będę ale nie jej. A z zapoznaniem się ze szkoła pomoże mi Kate, tak samo jak mnie tu przyprowadziła.
- Nie mów że jesteś słaba skoro nie znasz jeszcze swoich możliwości! - uniosła się co mnie zdziwiło. Ja przed chwilą warczę prawie na nią i nic a tu. Bum! Nie powiem trochę mnie to zdziwiło.
- A jaką ja mogę mieć moc? Pani zna lepiej moją przeszłość, niż ja. Nie wierzę w to co wcześniej pani mi mówiła. - mój głos teraz stał się trochę ciszy i tak jakby smutny. Nie chciałam tego przy tej farbowanej lali. Nie chciałam okazywać choć trochę słabości, ale rzecz w tym że jestem słaba. Kobieta wstaje z siedzenia i powoli podchodzi do mnie i opiera się o biurko.
- Dziecko się zaraz popłacze - szepcze Melisa. Patrzę na nią gniewnie. Że mi się musiała akurat taka franca trafić!
- Meliso wyjdź - odezwała się mentorka lodowatym głosem w którym można było wyczuć jawną groźbę. Dziewczyna wzdrygnęła się na to, ale posłusznie wyszła. Zostałyśmy same...
- Eve uwierz wreszcie w siebie. Masz potężną moc, ale nie możesz o niej na razie nikomu powiedzieć. Musisz zacząć choć trochę panować nad mocą. Tak będziesz bezpieczniejsza. Gdyby pytał cię ktoś jaka jesteś, czy białą czy czarna to powiedz, że czarna. Chodzi o rodzaj magi która płynie w twojej krwi.
- A skąd pani jest taka pewna.
- Jestem pewna. Uwierz mi, że wszystko będzie dobrze.
- Nic nie będzie dobrze. Nie wiem czy nie byłoby lepiej gdyby nie wiedziała że jestem czarownicą. Że mam innych prawdziwych rodziców. Może moje życie byłoby całkiem inne gdybym oni mnie wychowywali... może lepsze. - mówię to co mi siedzi na sercu. Od pewnego czasu ta myśl nie daje mi spokoju. I jeszcze jedna myśl... czy gdybym nie była w niebezpieczeństwie, czy by mnie zostawili bym była z nimi. Zaczynam się robić jakąś memlą. Muszę przestać! Patrzę na kobietę a na jej twarzy dostrzegam tylko okropny smutek
- Gdyby mogli na pewno byłabyś przy nich i wiem, że twoja mama bardzo tego chce. Twój ojciec również bardzo cię kochał i był gotów umrzeć by cię chronić. Jego wielki skarb. Bardzo się cieszył na wieść o tym, że się urodzisz. - mówi nie patrząc mi w oczy tylko w przestrzeń za mną. Bardzo mnie to dziwi, że wie aż tylko skoro niby byłam specjalnie ukryta w innym domu by mnie nie znaleziono. W mojej głowie tli się jedna myśl ale odstawiam ją na bok po to przecież niemożliwe - Przepraszam cię - szepcze cicho a ja stoję jak wryta
- Za co mnie pani przeprasza ? - pytał półgłosem nadal nic nie rozumiejąc. Przez chwilę trwa niezręczna cisza, wzdycha ciężko i w końcu przenosi wzrok na mnie
- Zapomnij o tym. Wymsknęło mi się coś niepotrzebnego. Idź już na lekcję bo się spóźnisz - spławia mnie szybko i znów siada za biurkiem grzebiąc w papierach. Wychodzę z zamiarem wypytania Kate co wie na jej temat
                                                                        ^&^
- Bardzo mało o niej wiem. Jest bardzo tajemnicza. No tak samo jak jej cały ród. Nie dopuszczają do siebie byle kogo tylko tych najlepszych. No i to tyle nie licząc ze jest bardzo ostra dla niektórych, a jak ma swoją podopieczną i złapie ją na wykroczeniu to ja wolałabym nie być na tej osoby miejscu. - mówi spokojnie dziewczyna gdy jemy obiad. Hym.... pyszne spaghetti
- Jakie na przykład kary? - pytam zaciekawiona i lekko przestraszona. Ja jestem jej podopieczną i wolałabym wiedzieć...
- Niby standardowe, ale u niej wydają się gorsze. Np: czyszczenie stajni i oporządzanie koni, mycie toalet, czyszczenie sali treningowej, pomaganie w kuchni i takie tam. Ale najgorsze jest, że mieszkasz u niej. Nauczyciele mają tu w zamku jakby swoje mieszkania. Kuchnia, pięć sypialni, toalety. Gdy jakiś uczeń narobi sobie kłopotów trafia do jednej z czterech przeznaczonych dla nas sypialni. Jesteś całkowicie pod jej kontrolą. Nie możesz nigdzie wyjść, po lekcjach siedzisz tam cały czas i się uczysz, a nie którzy używają magi na nas wtedy... Przeszukują wszystkie twoje myśli jak się stawiasz i nie chcesz ulec potrafią zadać ból by cię tylko złamać. Twoja mentorka niby słynie z takich technik, ale nikt dokładnie nie wie. Chodzą tylko plotki jej metodach"wychowawczych" - szepcze podniecona tym wszystkim dziewczyna choć ja nie widzę w tym nic do fascynacji. Wręcz przeciwnie do niej, zaczynam się bać o siebie i mój niewyparzony język. Nie chcę by ktoś wchodził mi do głowy.

9 komentarzy:

  1. Hej
    Świetne opowiadania :)
    Dostałam ten link w lutym pod komentarzem do opowiadania "Na zawsze razem" Przepraszam, że dopiero teraz pisze, ale wcześniej nawet nie zaglądałam na tego bloga i nie sądziłam, że ktoś to przeczytał. Napisałaś tam coś ciekawego, jak będziesz miała czas to odezwij się ;)
    PS. Pisz dalej, na pewno będę zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze! Czyżby mentorka Eve była jej... matką?!
    No, no,robi się ciekawie!
    Widzę,że rozdziały są też coraz dłuższe :) Tak trzymaj!
    Wyłapałam troszkę literówek, musisz sprawdzić tekst :)

    reallylovediy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :)
    Bardzo podoba mi się Twój styl pisania :)

    mlwdragon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę czasu zajęło mi przeczytanie tego rozdziału, ale w końcu się udało. Myślę, że ta rozmowa była bardzo ważna dla fabuły opowiadania... Zastanawia mnie, kim jest ta mentorka. Czyżby w jakiś sposób była powiązana z Eve? Może to jakaś jej krewna?
    Brakuje sporo przecinków (nawet przed "że" i "bo" - czyli w takich klasycznych miejscach), więc dobrze będzie, jeśli jeszcze raz rzucisz okiem na tekst :)
    U mnie nowy rozdział :)
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Postać mentorki ogromnie mnie zastanawia. To jej matka? Może jakaś ciotka.. ale znając Ciebie, ogromnie nas zaskoczysz. I bardzo dobrze, czekam na to <3
    Rozdział napisany bardzo dobrze, odpowiednia długość - klasa.
    Do następnego!
    A tym czasem zapraszam na kolejny rozdział mojej historii ;)
    http://make-me-heart-attack.blogspot.com/2015/06/sixteen-shouldnt-have-been-there.html

    L x

    OdpowiedzUsuń
  6. Co tu duzo mówic , mentorka Eve czy Evy? zachowuje sie nadzwyczaj dziwnie sporo o niej wie o jej dziecinstwie i jej rodzicach, duzo szczegolow, moze jest z nia spokrewniona? a moze jest nawet jej matka/?
    O jaaa, ale by było

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój mały sekrecik. Na razie nic nie wiadomo tak samo z moim pisaniem ;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń